Obserwatorzy

wtorek, 31 maja 2016

Podsumowanie kwietnia i maja 2016 r. - zdjęcia.

Dzień dobry robaczki :)
dziś tak jak obiecałam szybkie podsumowanie dwóch ostatnich miesięcy czyli kwietnia i maja.
Szybkie, bo zdjęć jest za dużo, aby dodawać wszystkie, wybrałam więc parę, które chciałabym Wam dziś pokazać, jeśli macie ochotę na więcej zapraszam do śledzenia mnie na
instagramie: margaritkaaa_blog
lub snapchacie: margaritka_blog

Przed ostatni dzień pobytu w Polsce spędziliśmy z moimi kochanymi kuzynkami.
Po śniadanku mąż zaskoczył mnie słodkościami do kawki.
Wieczorem po paru godzinach dojazdu na lotnisko już czekał nas lot.
Nocą zawitaliśmy nad Manchaster.
Rano królewna obudziła się u cioci wypoczęta i szczęśliwa.
W czasie gdy nasi mali kucharze korzystali z prezentów od cioci.
My sadziliśmy nowe kwiaty i rozpakowywaliśmy większość naszego paroletniego dobytku.
Wieczór umilał nam lokalny fast food bo chyba tylko na niego był czas.
A nocą paliliśmy świece i podziwialiśmy widoki za oknem.
Zaczeły się przygotowania obiadów mężowi do pracy.
I wyglądanie powrotu taty do domu :)
Moja dwójka kochanego rodzeństwa.
Pierwsze zakupy poza miastem zamieszkania.
Oczywiście primark pochłonął mnie na parę godzin.
Rodzinne spacery.
I pierwszy dzień w szkole.
Moja duma :*
Kawka z rana :)
Drugie śniadanie, niezmiennie ulubione - smoothie.
Nasza codzienna droga do przedszkola i szkoły.
Deser po obiedzie.
I wieczorna niespodzianka od męża - chyba byłam grzeczna ;)
Jak dobrze mieć dostęp do produktów Tigi :)
Warzywka gotowe na grilla.
Ja standardowo nie wiem którą pomadkę wybrać, muszę jednak przyznać zupełnie szczerze, że nowość od golden rose wymiata !
Trochę angielskie, trochę polskie śniadanko.
Spacery z tatą.
Odkąd tu jestem przekonałam się do łososia na obiad.
Mój mąż robi bardzo dobre ryby :)
Ciasto z milky shake :)
Słabość moich dzieci - różowe oponki.
Moja słabość - maltersy.
I lody miętowe, niestety te tu nie smakują tak jak te polskie.
Najważniejszy dzień roku - komunia a moja córa kuka sobie zza drzewa.
W taty ramionach jest bezpiecznie :)
Podbiła z wujkiem cały parkiet.
A potem odpoczywała w najlepsze :)
Wolny wieczorny poniedziałek spędzaliśmy orzeźwiająco.
Szybkie śniadanie.
Mini obiad.
Wieczorny grill.
I dzień mamy, bukiet od moich skarbów.
I słodkości od męża - chipsy czekoladowe.
I obiado-kolacja dla męża.
Sobotni spacer.
My spędziliśmy te dwa miesiące pracowicie aczkolwiek przyjemnie,
najważniejsze jednak, że razem :)
Mam nadzieję, że Wam dni również spokojnie i pozytywnie mineły.
XoXo Wasza Gonia 

poniedziałek, 30 maja 2016

Zmiany, przeprowadzka i asymilacja - zdjęcia.

Witajcie :)
trochę mnie tu nie było, nie ma co owijać w bawełnę, zmieniłam swoje życie o 180 stopni.
Nie mam czasu zupełnie na nic. W kwietniu zmieniliśmy ukochaną Polskę na Anglię.
Obawiałam się tej zmiany, wydaje się jednak, że była ona dobra, niekiedy warto diametralnie zmienić swoje życie niż trwać w czarnej dziurze. Niby było nam dobrze, mieliśmy dom, jedliśmy wspólne obiady codziennie przy stole a wieczorem rozsiadaliśmy się w ogrodzie i relaksowaliśmy, mieliśmy przyjaciół i wspólnie z nimi grillowaliśmy i cieszyliśmy się życiem.
Jednak brakowało mi tego fundamentu, tego podstawowego dobra jaką jest rodzina, dlatego też postawiliśmy wszystko na jedną kartę, nie wiedzieliśmy czy przeprowadzić się do pięknej i malowniczej Gdyni, czy też do małego miasteczka w Anglii, w której mnie jeszcze nie było, a co lepsze zupełnie nie znam angielskiego. Pod wpływem chwili zmieniliśmy nasze życie, w ciągu paru kolejnych dni mój mąż zakupił bilet na samolot w jedną stronę a ja ogarniałam wszystko w ojczyźnie.
Spędziliśmy jeszcze cały świąteczny i sylwestrowy miesiąc razem w Polsce i staraliśmy się załatwić wszystko co potrzebne, na początku kwietnia byliśmy już wszyscy w Anglii.
Budynki mnie oczarowały i chociaż zupełnie nie znam angielskiego jakoś to wszystko się tak toczy że dajemy sobie radę, cieszę się, że mamy przy sobie tak dobre dusze.
Zupełnie nie wiem dlaczego każdy uważa, że Anglia jest brzydka, jest piękna - trzeba tylko wiedzieć jakie rejony zwiedzać czy odwiedzać. Dlatego cieszę się, że mieszkamy w małym miasteczku, i choć mieszkam blisko centrum i koło głównej ulicy, z za okna widzę piękne, stare, mocne i piękne angielskie zielone drzewa które rozkładają swe gałęzie mówiąc że tu wszystko należy do nich.
Pięć minut drogi nad rzeką wolno pasie się stado koni, a raczej i parę stad zupełnie nie ogrodzonych koło których wszyscy normalnie spacerują, na prawdę byłam w szoku i choć Polska jest piękniejsza to nigdy w życiu nic tak mnie nie poruszyło a przecież tak powinny być traktowane wszystkie zwierzęta, wszystkie powinny żyć i cieszyć się wolnością.
Mamy tu także księdza z naszej kochanej Orłowej.
I niestety nie jest to do końca tak, że w większych miastach nikt Cię nie zna, tu ja nikogo nie znam, ale mnie podobno już zna większość :) może dlatego, że ta "większość" zna moją siostrę.
Sąsiadów za to zupełnie nie znam, może dlatego, że to rodowici anglicy siedzący na kanapie i oglądający tv :)
Mam również trzy minuty na siłownię i zastanawiam się codziennie czy nie wykupić karnetu, w końcu nie liczą się zgubione kg.a dobrze wyrzeźbione ciało, staram się więc nadrobić moją wiedzę w kwestii zdrowego odżywiania, czy odpowiednich ćwiczeń, bo na prawdę nie wiem co ze sobą łączyć, aby te ćwiczenia nie tylko dawały mi więcej powera, ale także nie wykończyły fizycznie i nie zniechęciły do dalszych treningów.
Jeśli macie jakieś dobre rady to ja je poproszę :) chętnie się dowiem jakich macie ulubionych motywatorów, lub kogo w kwestii ćwiczeń i zdrowego odżywiania lubicie oglądać na youtubie :)
Niestety anglicy nie mają dobrego mięcha, mają za to tony cudownego słodkiego jedzenia i karmel we wszystkim który mnie konkretnie zgubił i strasznie rozleniwił.
Jutro rano dodam dla Was również zaległy post podsumowujący miesiąc, czyli takie streszczenie miesiąca, wiem, że to chyba najbardziej lubicie oglądać :)
A póki co parę zdjęć miejsc w których teraz mnie można spotkać najczęściej :
To miejsce lubię najbardziej :)
Na sam koniec pragnę dodać, że nie liczy się miejsce w którym się mieszka, a ludzie z którymi się to życie spędza, chociaż jedno nadal nie wyklucza drugiego.
Przez cały czas gdy tu mieszkamy i nie ma co ukrywać tęsknimy bardziej lub mniej za swoimi rodzinnymi stronami przychodzi moment, gdy odwiedza nas moja siostra z rodziną, a gdy już machamy im na pożegnanie mam tę pewność, że nie muszę czekać kolejnego roku, aby ją zobaczyć czy niekiedy dłużej jak to bywało, a mogę ją spotkać za pięć minut, bo i mieszkamy od siebie niedaleko. To jest nasze największe szczęście z całej tej przeprowadzki.
XoXo Wasza Gonia 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...